Muzyka

Młode stare brzmienie

Recenzja płyty: George Ezra, „Wanted on Voyage”

materiały prasowe
Za talentami wokalnymi dziś trudno nadążyć. Może dlatego, że mało z nich zostaje w domu, większość pcha się do talent show, radia albo i bezpośrednio na rynek płytowy.

Debiutujący dużą płytą 21-letni Anglik George Ezra Barnett – niczym brazylijscy piłkarze (ostatnio trochę mniej utalentowani) podpisujący się tylko imionami – śpiewa w takim stylu, że w telewizji powiesiliby przed nim kotarę, żeby robić z wieku niespodziankę. Bo trudno uwierzyć, że lat nie ma przynajmniej dwa razy więcej. Albo choć tyle, co nieco starszy Paolo Nutini, może jeszcze Caleb Followill z grupy Kings of Leon. To są wokalne punkty odniesienia dla nagrań George’a Ezry. Muzycznie zakotwiczonych w bluesie, starych piosenkach folkowych i rockandrollach. Podobają mi się u niego te głupawe i zabawne momenty, w których przenosi nas w przeszłość nie tylko brzmieniem głosu, ale też swoistą naiwnością tematów i porównań. Jak „Cassy O’”, gdzie opowiastka o traceniu dziewczyny okazuje się historią awarii zegarka casio. Dostosuję do tego tonu własny werdykt na temat przyszłości George’a Ezry: przyniesie nam niemało miłych chwil, jeśli tylko nie będzie się zbytnio spieszyć. Choć zarazem trudno mieć do chłopaka pretensje, że z takim głosem nie został zegarmistrzem.

 

George Ezra, Wanted on Voyage, Columbia

Polityka 31.2014 (2969) z dnia 29.07.2014; Afisz. Premiery; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Młode stare brzmienie"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Między sobą żartują: „Jak poznać biegacza? Sam ci o tym powie”. To już cała subkultura

Strava zastąpiła mi Instagram – wyjaśnia Michał. – Wrzucam tam zdjęcia z biegania: jakiś widoczek, zdjęcie butów, zmęczona twarz, kawka po bieganiu, same istotne rzeczy.

Norbert Frątczak
12.01.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną