Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Muzyka

Bez kroplomierza

Recenzja płyty: Barrence Whitfield, „Under the Savage Sky”

materiały prasowe
12 niezbyt długich, kipiących energią utworów, zapewni odpowiednią porcję energii.

Wydaje się, że bezpowrotnie minęły już czasy elektryzujących wokalistów takich jak Little Richard, Jackie Wilson czy Esquerita. Ci tzw. shouterzy imponowali energią, kondycją wokalną i fizyczną. Dziś komputerowo kreowane gwiazdki wykonują repertuar niewymagający nadzwyczajnych sił. Jednak w zakamarkach show-biznesu znaleźć jeszcze można kontynuatorów tej dawnej, wymagającej szczególnych predyspozycji, szkoły wokalnej. Jednym z nich jest Barrence Whitfield. O jego możliwościach może świadczyć przydomek „leather lungs”, co w wolnym tłumaczeniu oznacza „płuca nie do zdarcia”.

Barrence Whitfield, Under the Savage Sky, Bloodshot

Polityka 49.2015 (3038) z dnia 01.12.2015; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Bez kroplomierza"
Reklama