Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Szatański pomysł

Recenzja płyty: Me and That Man, „Songs of Love&Death”

materiały prasowe
Duże wrażenie robią kompozycje, a do tego diabeł i śmierć w każdym tekście – do dobrej sprzedaży powinno wystarczyć.

Pomysł na zaistnienie poza sceną metalową Nergal miał, i to naturalny. Grać taką muzykę, za którą starzy fani go nie wyklną, a nowa publiczność, choćby ta zdobyta w Polsce środkami pozamuzycznymi, ośmieli się przyjść na koncert. Pogranicze bluesa, rocka i sfery zwanej gotyckim country nadaje się do tego idealnie, szczególnie w sezonie, gdy występ Nicka Cave’a wyprzedaje się na pniu. John Porter – druga twarz grupy nazwanej Me and That Man – podobny rodzaj brzmień prezentował na dobrze przyjętych płytach z Anitą Lipnicką.

Me and That Man, Songs of Love&Death, Cooking Vinyl/Agora

Polityka 12.2017 (3103) z dnia 21.03.2017; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Szatański pomysł"
Reklama