Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Trzy łyki klasyki

Recenzja płyty: Bob Dylan, „Triplicate”

materiały prasowe
Oczekiwać od Dylana wokalnego mistrzostwa to tak jak spodziewać się gwiazdki Michelina w fast foodzie.

Najpierw był album „Shadows in the Night”. Rok później „Fallen Angels”, teraz trzeci – nomen omen trzypłytowy – „Triplicate”. 30 piosenek, po 10 na każdej płycie. To najnowsze wydawnictwo wydaje się zamykać dylanowską serię z wybranymi pozycjami z „Great American Songbook”, czyli amerykańskiego śpiewnika z popowymi szlagierami lat minionych, głównie znanych z interpretacji Franka Sinatry. Miłośnicy talentu muzycznego noblisty już wcześniej sarkali na Dylanowe śpiewanie nie swoich utworów. To prawda, Dylan jest wokalistą zupełnie innej kategorii niż Frank Sinatra.

Bob Dylan, Triplicate, Columbia

Polityka 16.2017 (3107) z dnia 18.04.2017; Afisz. Premiery; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Trzy łyki klasyki"
Reklama