Ledwie półtora roku temu entuzjastycznie pisałem o pierwszym albumie krakowskiej Hańby!, grupy grającej na punkowo repertuar podwórkowy z międzywojnia do wierszy ówczesnych poetów. Traktowałem to jako odświeżający pomysł i idealną stylizację, ale nie spodziewałem się, że cała ta ich wizja – z tekstami o rozpadającej się wspólnocie, widmie faszyzmu, Polsce hamowanej przez społeczne nierówności i targanej przez konflikty polityczne – okaże się nie tylko rekonstrukcją historyczną, ale właściwie najbardziej aktualną propozycją polskiej sceny muzycznej. Na nowej płycie, gdzie wśród autorów tekstów Tuwim sąsiaduje ze Szczerkiem, a wśród tematów mamy żydowski Bund czy Berezę Kartuską, udało się jeszcze mocniej podgrzać emocje – „Żyda bić” („Będą bić – chłopi, mieszczanie/Spokojnie panowie, na zmianę!”) jest bardziej rozdzierające niż repertuar jarocińskiego punk rocka. Cała płyta to zasadniczo – jak w tytule i nazwie kapeli – wykrzyknik w każdym zdaniu. W konsekwentnie popychanej do przodu chronologii Hańby! mamy dziś rok 1937 i aż strach pomyśleć, co się wydarzy na kolejnej płycie.
Hańba!, Będą bić!, Antena Krzyku