Muzyka

Niepokonany

Recenzja płyty: Willie Nelson, „Last Man Standing”

materiały prasowe
Jeśli „Last Man Standing” ma być pożegnaniem, to jest to pożegnanie mistrza, który z podniesionym czołem stoi niepokonany na swoim placu boju.

Tytuł najnowszej płyty Williego Nelsona, a także otwierającej ją piosenki „Last Man Standing”, można przetłumaczyć jako „Ostatni na placu boju”. Trudno się dziwić, że artysta, który w kwietniu br. skończył 85 lat, myśli o sprawach ostatecznych. Płyta nie jest jednak zestawem łzawych i sentymentalnych podsumowań i pożegnań. Nelson trzyma fason i traktuje nieodwracalność czasu z dystansem i poczuciem humoru, jakby w ten sposób próbował oswoić myśli o schyłku życia. Doskonale oddaje tę postawę piosenka „Bad Breath” – „Nieświeży oddech”. Artysta przekonuje w niej, że „lepiej mieć nieświeży oddech, niż nie mieć go w ogóle”. Z kolei w utworze „Heaven Is Closed” konstatuje, że „niebo jest zamknięte, a piekło zatłoczone”, więc po prostu zostanie tu, gdzie jest teraz. Niezależnie od wieku piosenkarza i treści paru tekstów, muzycznie płyta jest pełna życia, a głos ikony country brzmi pewnie i czysto. Jeśli „Last Man Standing” ma być pożegnaniem, to jest to pożegnanie mistrza, który z podniesionym czołem stoi niepokonany na swoim placu boju.

Willie Nelson, Last Man Standing, Sony

Ocena: 4,5/6

Polityka 23.2018 (3163) z dnia 05.06.2018; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Niepokonany"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną