Muzyka

I co?

Recenzja płyty: Bon Iver, „i, i”

materiały prasowe
Tytuł czwartej płyty Bon Iver może kojarzyć się ze wsobnością amerykańskiego muzyka – prywatnie Justina Vernona – który mimo sławy i stylistycznej ewolucji zachował wizerunek samotnego songwritera.

Tytuł czwartej płyty Bon Iver może kojarzyć się ze wsobnością amerykańskiego muzyka – prywatnie Justina Vernona – który mimo sławy i stylistycznej ewolucji zachował wizerunek samotnego songwritera. Można też „i, i” odnieść do faktu, że Bon Iver zbiera tutaj stylistyki testowane na poprzednich trzech płytach: po akustycznym debiucie „For Emma, Forever Ago” zaskoczył popowym przepychem, a ostatnio eksperymentował z elektroniką. Jednak „i, i” kojarzy się też z iPhone’em, z epoką upadających hierarchii i chronologii, gdy wszystko miesza się ze wszystkim, niekoniecznie z sensem, ale oderwać się od tego nie sposób. 

Bon Iver, i, i, Jagjaguwar/PIAS

Polityka 34.2019 (3224) z dnia 20.08.2019; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "I co?"
Reklama