Kariera trzeciego wieku
Recenzja płyty: P.P. Arnold, „The New Adventures of P.P. Arnold”
Jej zawodowy pseudonim P.P. Arnold mogą już skojarzyć choćby bywalcy koncertów Rogera Watersa, na których wykonuje najbardziej imponujące partie wokalne. Ale i pilni słuchacze popu lat 80. – choćby „Sledgehammera” Petera Gabriela czy wielu innych przebojów, w których śpiewała w chórkach. Ale ta długa kariera miała w latach 60. epizod bardziej ambitny, solowy, kiedy to P.P. Arnold jako obiecująca soulowa piosenkarka z Ameryki przyjechała z koncertowym zespołem Ike’a i Tiny Turnerów i próbowała robić karierę w Wielkiej Brytanii. Wśród jej współpracowników przez kolejnych kilka lat znaleźli się Cat Stevens, Barry Gibb, Eric Clapton czy Keith Emerson, ale upragnionego sukcesu nie odniosła, lądując na drugim planie. W latach 90. będący pod wrażeniem jej umiejętności wokalnych Steve Cradock z Ocean Colour Scene namówił ją jednak do pracy nad nową płytą. Ukazała się, po wielu perypetiach, dopiero dziś i zawiera to, co imponowało w popie lat 60.: rozmach, melodyjność, inspiracje soulowe i potężne smyczkowe aranżacje. I jeszcze zaskakujący utwór oparty na wierszu Dylana „Last Thoughts on Woody Guthrie” na koniec. Jeśli to nawet nie nowe otwarcie, to ładne zwieńczenie artystycznego życia.
P.P. Arnold, The New Adventures of P.P. Arnold, EarMusic