Z Pidżamą Porno pojawiającą się po kilkunastu latach z zestawem nowych piosenek jest – z zachowaniem proporcji – trochę jak z Lechem Wałęsą zaproszonym na konwencję opozycji. Mamy oto figurę godną szacunku, ale i ryzyko, że emocjonalną wypowiedzią może wywołać odruch lekkiego choćby zażenowania. Wrażenie to potęguje jednoznacznie polityczny ton „Sprzedawcy jutra”. Łatwo się wczuć we frustrację Krzysztofa „Grabaża” Grabowskiego, który „każdego dnia wyjeżdża z Polski do Polski”, widząc manifestacje skrajnej prawicy, z trwogą patrzy, jak młodzież „kukizuje” („Nie kukizuj miła” – zręcznie trawestuje Grabaż Grechutę) i flirtuje z brunatną siłą, albo jest mu przykro, gdy widzi kotwice na kijach bejsbolowych.
Pidżama Porno, Sprzedawca jutra, SP Records