Po okresie lekceważenia przez wielkomiejską publiczność jej twórcy wkroczyli na salony wraz ze swoją modą, językiem i przede wszystkim muzyką. Ale mimo że status największych gwiazd country zrównał ich popularność i dochody z idolami rockowymi, to muzycy w kowbojskich kapeluszach silnie podkreślali swoje przywiązania do tradycji. Jednym z przykładów może być młody wykonawca z Tennessee Dustin Lynch. Jego nowa płyta, jak na country przystało, już samym tytułem „Tullahoma” przynosi deklarację przywiązania autora do jego rodzinnego miasta. Mamy tu do czynienia z bezpretensjonalnymi, pogodnymi piosenkami utrzymanymi w poetyce takich idoli Lyncha, jak Alan Jackson czy Garth Brooks. „Tullahoma” nie jest wielkim albumem, ale zapewnia kilkadziesiąt minut przyjemnego słuchania.
Dustin Lynch, Tullahoma, Broken Bow
Ocena 3,5/6