Utwory są aranżacyjnie nieprzeładowane, dużo ciekawego dzieje się w partiach poszczególnych muzyków, choć rzadziej się to łączy w coś wybitnego.
Wydana po najdłuższej jak dotąd, prawie sześcioletniej przerwie nowa płyta Red Hot Chili Peppers jest – podobnie jak poprzednia – bardzo lekka. A przy tym świeższa i lepiej brzmi (tu kończą się wieloletnie problemy kalifornijskiej grupy z obniżoną dynamiką nagrań). W ponad 70-minutowej całości znajdziemy sporo luzu, ale też niemało stylistycznego błądzenia. Oczywistą zmianę przynosi kolejny powrót do zespołu Johna Frusciante – jednego z najbardziej rozpoznawalnych rockowych gitarzystów ostatnich dekad, którego brzmienie wyróżniało już zapowiadający płytę utwór „Black Summer”.
Red Hot Chili Peppers, Unlimited Love, Warner
Polityka
15.2022
(3358) z dnia 05.04.2022;
Afisz. Premiery;
s. 83
Oryginalny tytuł tekstu: "Red Hot light"