Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Zagubiony w tańcu

Recenzja płyty: Tyler, the Creator, „Don’t Tap the Glass”

Tyler, the Creator, „Don’t Tap the Glass”. Tyler, the Creator, „Don’t Tap the Glass”. materiały prasowe
„Pierwsza zasada: ruszamy ciałem. Nikt nie stoi w miejscu” – wita słuchaczy przetworzony vocoderem głos gospodarza, automatycznie kierujący nas do złotej ery disco.

Na zeszłorocznej, wychwalanej przez krytyków (również na łamach POLITYKI) „Chromakopii” Tyler, the Creator dzielił się rozterkami rapera przekraczającego trzydziestkę. Nowa dekada życia nie wyhamowała twórczego impetu – dziewiąty album „Don’t Tap the Glass” opublikował w trakcie trasy promującej poprzednie wydawnictwo. „Pierwsza zasada: ruszamy ciałem. Nikt nie stoi w miejscu” – wita słuchaczy przetworzony vocoderem głos gospodarza, automatycznie kierujący nas do złotej ery disco. Przewrotnie, bo na przestrzeni ledwie 28 minut upchnięto cały przekrój tanecznych stylistyk, od nowoczesnych klubowych brzmień, poprzez disco i funk, po soul. „Spytałem znajomych, dlaczego nie chcą tańczyć publicznie. Odpowiedzieli, że boją się, że ktoś to sfilmuje. Uderzyło mnie, jak bardzo zatraciliśmy naszego ducha w obawie przed staniem się memem” – pisał Taylor w zapowiedziach albumu.

Tyler, the Creator, Don’t Tap the Glass, Columbia

Polityka 33.2025 (3527) z dnia 12.08.2025; Afisz. Premiery; s. 77
Oryginalny tytuł tekstu: "Zagubiony w tańcu"
Reklama