Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Muzyka

Mata końca lata

Recenzja płyty: Mata, „2039: Złote Piaski”

Mata, „2039: Złote Piaski”. Mata, „2039: Złote Piaski”. materiały prasowe
Po wyprzedaniu jesiennej trasy koncertowej i Stadionu Narodowego, a przed premierą zapowiadanego na przyszły rok kolejnego pełnoprawnego wydawnictwa, Mata zaprasza słuchaczy na wspólne pożegnanie lata.

Po wyprzedaniu jesiennej trasy koncertowej i Stadionu Narodowego, a przed premierą zapowiadanego na przyszły rok kolejnego pełnoprawnego wydawnictwa, Mata zaprasza słuchaczy na wspólne pożegnanie lata. „2039: Złote Piaski” to minialbum (choć trwający pół godziny) składający się w większości z odrzutów z sesji do letniego singla „Lloret de Mar”. „Piwo to me paliwo i poprawiam to pokrzywą / Wypaliłem kilo i popiłem to tequilą” – rapuje młody Matczak na rozpoczynającym album „Bawię się”, nakreślając z grubsza klimat płyty utrzymanej w słonecznych rytmach latino, afrotrapu i reggaetonu.

Mata, 2039: Złote Piaski, muzyka sp. z o.o.

Polityka 35.2025 (3529) z dnia 26.08.2025; Afisz. Premiery; s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Mata końca lata"
Reklama