Geograficznie Eric Sardinas pokonał długą drogę – od rodzinnej Florydy, poprzez całe Stany, aż po nowy dom w Los Angeles w Kalifornii. Stylistycznie – podróżować nie musiał, gdyż pozostał wierny muzyce, którą odkrył mając zaledwie sześć lat, bluesowi. No, może w jego wydaniu ten blues zabarwił się rockowo i nieco się zelektryfikował, ale nadal na pierwszym planie słychać mistrzowsko opanowaną gitarę slide, przypominającą ulubione przez Sardinasa brzmienia z Delty Missisipi.
Nowa, czwarta już w dorobku artysty, płyta nie zaskakuje, ale też w żadnym przypadku nie rozczarowuje. Pełna jest świetnych, dynamicznych dźwięków, tworzonych przez klasyczne trio gitary, basu i bębnów. Sardinas także śpiewa i jest autorem większości spośród jedenastu utworów. Nie bez znaczenia jest fakt, że płytę wydała wytwórnia Favored Nations, należąca do giganta gitary Steve’a Vaia. Jest gorąco, głośno, rytmicznie i bardzo stylowo. I do tańca, i do słuchańca. Aż miło.
Eric Sardinas, Eric Sardinas And Big Motor, Favored Nations 2008