Muzyka

Ekstatyczny R.E.M.

Prostota nie musi kolidować z siłą przekazu.

Choć R.E.M. gra od 28 lat i słusznie uchodzi za klasykę amerykańskiego rocka, dla wielu co bardziej krytycznych obserwatorów światowej sceny muzycznej pozostawał zespołem jednego superhitu płytowego, czyli wydanego w 1991 r. albumu „Out Of Time”. Oczywiście zawsze trzymał formę i nie miał wpadek artystycznych, ale te najbardziej znane i udane piosenki powstały dawno temu.

Dlatego najnowszej płyty amerykańskiego bandu „Accelerate” słuchałem niemal z niedowierzaniem. Mamy tu bowiem potężną dawkę młodzieńczej wręcz energii i ekstatycznego uniesienia. Michael Stipe i koledzy wrócili tu do surowego gitarowego rocka i nieco zaniedbanej w ostatnich dokonaniach melodyjności, a takie piosenki jak „Man Sized Wreath”, „Hollow Man” czy „Supernatural Superserious” można śmiało porównać nawet z niezapomnianym „Losing My Religion”. Nie jest to jednak żaden ukłon w stronę popu, ale raczej powrót do etosu i estetyki rockowej alternatywy, z czym od jakiegoś czasu przestaliśmy R.E.M. kojarzyć.

Raz jeszcze okazało się, że prostota nie musi kolidować z siłą przekazu i artystyczną rangą dzieła.
 

R.E.M., Accelerate, Warner 

  

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną