Muzyka

The Black Keys - ci sami, ale jakby inni

Całość brzmi niezbyt zaczepnie.

Zachwycałem się na tych łamach płytą „Rubber Factory” duetu Black Keys z 2004 r. Ich pozbawione ozdobników, surowe granie było powiewem świeżości w zapchanej plastikowo-komputerowymi dźwiękami współczesnej muzyce popularnej. Dziś duet z Ohio proponuje nam swe kolejne dziełko, płytę „Attack&Release”. Być może za sprawą producenta, pana Dangera Mouse’a (producent Gorillaz i współtwórca duetu Gnarls Barkley), całość brzmi nieco łagodniej i mniej zaczepnie.

Mamy tu naturalnie ślady tak lubianego przez Black Keys szorstkiego punk bluesa, ale są też melodyjki zagrane i zaśpiewane prawie smętnie i romantycznie, co niekoniecznie ucieszy miłośników dotychczas znanego wizerunku zespołu. Z drugiej strony, przy takim kawałku jak zamykający płytę „Things Ain’t Like They User to Be” można nawet zatańczyć tango-przytulango przy świecach.
 

The Black Keys, Attack&Release, Nonesuch 2008 

  

Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną