Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Muzyka

Hendrix po polsku

Hołd złożony Hendriksowi.

We Wrocławiu 1 maja blisko 2 tys. gitarzystów zagrało „Hey Joe” Hendriksa, co nie tylko przyniosło rekord odnotowany w Księdze Guinnessa, ale też uświadomiło, że nieżyjący od 38 lat amerykański geniusz gitary wciąż cieszy się u nas wielką popularnością. Nie dziwi przeto pomysł wydania płyty „Hey Jimi. Polskie gitary grają Hendrixa”. Nie dziwi również, że pierwsze skrzypce, pardon, gitary, grają tu akurat ci, dla których Hendrix był pokoleniowym idolem i duchowym nauczycielem – Zbigniew Hołdys, Wojciech Waglewski, Leszek Cichoński czy Jan Borysewicz.

Znakomite jest otwierające album wykonanie „Fire” przez Hołdysa, którego wspomaga syn Tytus i oby oznaczało to trwalszy powrót Zbyszka na scenę, bo forma najwyraźniej mu dopisuje. Nie gorzej wypadają dawno nie słyszani Marek Raduli i Winicjusz Chrust. Ciekawe są jazzujące improwizacje Cichońskiego, subtelność Waglewskiego, tudzież brawura Jacka Królika. Ten hołd złożony Hendriksowi jest zatem – i owszem – popisem polskich artystów, nie tylko jednak odtwórczym, bo w zasadzie każdy wnosi tu swoją wrażliwość i własne odczytanie oryginałów.
 

Hey Jimi, Polskie gitary grają Hendrixa, Agora 

  
 

Reklama

Czytaj także

Społeczeństwo

AIDS: czy to nadal wstydliwa choroba i wyrok? „Wciąż się boimy, że ktoś krzywo spojrzy”

Często nie wiemy, że jesteśmy zakażeni. Wciąż się boimy, „że ktoś krzywo spojrzy”, a wiedza, że test można zrobić szybko i anonimowo, nie jest powszechna – mówi Bartosz Żurawiecki, autor reportażu „Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce”, w Światowym Dniu AIDS.

Mateusz Witczak
01.12.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną