Dla słuchacza, który do tej pory utożsamiał muzykę żydowską tylko i wyłącznie z muzyką klezmerską, ta - będąca próbą osadzenia w dużym stopniu zapomnianej tradycji sefardyjskiej w nowoczesności - płyta będzie objawieniem. Może też początkiem interesującej przygody.
Na przestrzeni dziejów, funkcjonując w różnych kontekstach kulturowych, muzyka żydowska, zarówno aszkenazyjska, jak i sefardyjska, wykształciła wiele gatunków. Na terenach Europy Północnej kwitła świecka, służąca zabawie muzyka klezmerska, związana z teatrem i poezją muzyka miejska, a także muzyka religijna: uładzona - synagogalna, i chasydzka - dzika, ekstatyczna i chaotyczna. Żydowskim brzmieniem bywał przesączony jazz i muzyka poważna. Muzyka sefardyjska narodziła się w średniowiecznej Hiszpanii, a następnie przewędrowała całą Europę Południową i Bliski Wschód, chłonąc po drodze lokalne wpływy. Miała zarówno świecki, jak i religijny charakter. Śpiewano do niej po hebrajsku i w językach lokalnych Żydów - np. w ladino, czy we fluriańskim.
Jednak ciągłość obydwu tradycji została przerwana. Obecnie grono muzyków próbuje kontynuować odchodzące w niepamięć dziedzictwo. Uprawia archeologię i próbuje wyobrazić sobie, jak ta muzyka mogłaby wyglądać osadzona w nowoczesnych sytuacjach. Na przykład Raphael Rogiński: "Gram muzykę żydowską na gitarze elektrycznej. Mam taką teorię, że gdyby nie było wojny, wielu ludzi grałoby teraz żydowskie dźwięki na syntezatorach, gitarach elektrycznych, czy wykonywało żydowskie reggae." Do rozpowszechnienia zainteresowania muzyką żydowską na Zachodzie najbardziej przyczynił się John Zorn i jego seria wydawnicza "Radical Jewish Culture" w wytwórni Tzadik.