Wydawałoby się, że nazwa Calexico obiecuje typowe dla południowych stanów USA granie w stylu Tex-Mex, czyli muzykę z silnymi naleciałościami meksykańskimi, z elementami grania mariachi, nierzadko śpiewaną po hiszpańsku. Tu i ówdzie Calexico spełnia tę obietnicę, ale też oferuje dużo więcej. Calexico to grupa muzyków działająca i nagrywająca w Tucson w Arizonie. Ich zainteresowania muzyczne to nie tylko fuzja tego, co się gra po tej i po drugiej stronie południowej granicy Stanów Zjednoczonych.
Sięgają po dźwięki i brzmienia kojarzące się z jazzem, popem, portugalskim fado, muzyką country i licho wie, z czym jeszcze. Na papierze wygląda to niebezpiecznie bałaganiarsko i eklektycznie, ale brzmi fantastycznie. Na najnowszej ich płycie zatytułowanej „Carried to Dust” usłyszymy tyle pięknych melodii, tyle magicznych, sennych piosenek i tyle wspaniale pomyślanej i wykonanej muzyki, że różne puszące się polskie gwiazdy popu powinny poważnie zastanowić się nad swoim miejscem w szeregu albo zmienić zajęcie.
Calexico, Carried to Dust, Quarterstick 2008