Muzyka

Gwiazdorski Juliusz Cezar

Daje widzowi prawdziwą satysfakcję

Obsady występującej w „Juliuszu Cezarze” Haendla nie powstydziłoby się wiele teatrów operowych na świecie, choć wszyscy soliści pracują dłużej lub krócej dla Warszawskiej Opery Kameralnej. Część zresztą już tylko tu wpada przelotem w trakcie międzynarodowej kariery, jak Olga Pasiecznik (fantastyczna Kleopatra), Anna Radziejewska (rewelacyjna w roli tytułowej) czy Jacek Laszczkowski (śpiewający sopranem, olśniewający w roli Sekstusa). Ale i reszta obsady, związana z teatrem wciąż blisko, zachwycała: Dorota Lachowicz jako urodziwa i godna wdowa Kornelia i Jarosław Bręk (Achilla) obdarzony piękną barwą głosu. Najmniej pewnie brzmiał głos początkującego jako męski sopran Jana Monowida w karkołomnie trudnej roli Ptolemeusza.

Bezpretensjonalna reżyseria Marka Weissa, maksymalnie prosta scenografia i kostiumy Marleny Skoneczko, utrzymane w czerni i bieli (ale bez symboliki: po prostu czerń jest przypisana Rzymianom, biel – Egipcjanom), dowcipny ruch sceniczny z udziałem grupy mimów (choreografia Izadory Weiss), akompaniament orkiestrowy pod kierunkiem Władysława Kłosiewicza – wszystko to daje widzowi prawdziwą satysfakcję.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną