Muzyka

Gwiazdorski Juliusz Cezar

Daje widzowi prawdziwą satysfakcję

Obsady występującej w „Juliuszu Cezarze” Haendla nie powstydziłoby się wiele teatrów operowych na świecie, choć wszyscy soliści pracują dłużej lub krócej dla Warszawskiej Opery Kameralnej. Część zresztą już tylko tu wpada przelotem w trakcie międzynarodowej kariery, jak Olga Pasiecznik (fantastyczna Kleopatra), Anna Radziejewska (rewelacyjna w roli tytułowej) czy Jacek Laszczkowski (śpiewający sopranem, olśniewający w roli Sekstusa). Ale i reszta obsady, związana z teatrem wciąż blisko, zachwycała: Dorota Lachowicz jako urodziwa i godna wdowa Kornelia i Jarosław Bręk (Achilla) obdarzony piękną barwą głosu. Najmniej pewnie brzmiał głos początkującego jako męski sopran Jana Monowida w karkołomnie trudnej roli Ptolemeusza.

Bezpretensjonalna reżyseria Marka Weissa, maksymalnie prosta scenografia i kostiumy Marleny Skoneczko, utrzymane w czerni i bieli (ale bez symboliki: po prostu czerń jest przypisana Rzymianom, biel – Egipcjanom), dowcipny ruch sceniczny z udziałem grupy mimów (choreografia Izadory Weiss), akompaniament orkiestrowy pod kierunkiem Władysława Kłosiewicza – wszystko to daje widzowi prawdziwą satysfakcję.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną