„Miasto 44” jest pokoleniową wypowiedzią na jeden z najważniejszych tematów polskiej kultury po drugiej wojnie światowej, filmem próbującym na nowo zmierzyć się z mitem Powstania Warszawskiego. „Miasto 44” jest widowiskowym freskiem, wprost nawiązującym do popularnych masowych widowisk o zombie. Oba zdania są prawdziwe, a film Jana Komasy, jednego z laureatów tegorocznych Paszportów POLITYKI, z niebywałą zręcznością godzi ze sobą te dwa poziomy.
Wiele osób marzy o twardych podziałach na kulturę wyższą i niższą. Ale na pewno nie artyści. Ci problem niższości i wyższości już dawno rozwiązali, wiedząc o tym, że bez odrobiny wysokich artystycznych ambicji kultura staje się pusta, a bez umiejętności posługiwania się dzisiejszym językiem popkultury – martwa. W szczególności rozwiązali ten problem nasi tegoroczni laureaci, proponując kulturę żywą i pełną.
Fenomen, który prawie dwa miliony Polaków miały już okazję zauważyć przy okazji „Miasta 44” (inni będą mogli obejrzeć ten film za dwa tygodnie, przy okazji premiery DVD sprzedawanego razem z wydaniem POLITYKI), dotyczy dokładnie każdego z nagrodzonych. Reżyser teatralny Radosław Rychcik brawurowo przewietrzył nasz narodowy dramat, pokazując postaci z „Dziadów” Adama Mickiewicza niczym bohaterów kina Tarantino i Lyncha. Jakub Woynarowski wywoływał dyskusję jako artysta wizualny, w wyrafinowany sposób opowiadający historie symbolami, ikonami. W formule – powiedzielibyśmy – komiksowej. By go zacytować: „traktujący sekwencje obrazów jak ciąg słów ułożonych w zdanie”. Woynarowski posługuje się hasłem story art, co z kolei denerwuje środowiskowych krytyków, broniących czystości masowej komiksowej formy.
W muzyce mamy z jednej strony Pablopavo, którego uliczny folk i ludyczne reggae w połączeniu z talentem literackim zaprowadziły z okolic Stanisława Grzesiuka w rejony bliższe Markowi Nowakowskiemu. W jego piosence poziomy kultury przestają się liczyć, łączy ona publiczność o różnych oczekiwaniach i różnym przygotowaniu. Z drugiej strony – znakomity zespół Kwadrofonik, który jednocześnie wykonuje utwory muzyki współczesnej i prowadzi własne poszukiwania na terytorium muzyki ludowej. I potrafi te pozornie odległe od siebie nurty ze sobą powiązać w sposób tak uderzająco naturalny jak w wykonywanym niedawno „Requiem ludowym”. Przy okazji perkusista Miłosz Pękala grywał regularnie z alternatywnymi zespołami z kręgu wytwórni Lado ABC, a pianista Bartłomiej Wąsik stworzył nowe aranżacje stołecznych pieśni i piosenek na płytę „Nowa Warszawa”. Czymś naturalnym byłoby dla niego spotkanie na jednej scenie z Pablopavo – nie tylko podczas paszportowej gali.
W ostatniej, książkowej kategorii właściwie każdy z nominowanych próbował na literaturę popularną patrzeć z własnej, autorskiej perspektywy. Fantastyka, groza, kryminał – doceniając wysiłki wszystkich, postawiliśmy tu jednak na bardzo w tej dziedzinie doświadczonego Zygmunta Miłoszewskiego. Podobnie jak Jan Komasa dowodzącego, jak ważny jest dobry warsztat, bez względu na to, czy działamy na poziomie elitarnym czy masowym.