Teatr

Duch Zosi na boisku

Recenzja spektaklu: „Dziady”, reż. Radosław Rychcik

Czarnoskóra Pani Rollinson, wzorem bohaterów „Django” Quentina Tarantino urządzi plantatorom krwawą jatkę. Tak się wchodzi do mainstreamu. Czarnoskóra Pani Rollinson, wzorem bohaterów „Django” Quentina Tarantino urządzi plantatorom krwawą jatkę. Tak się wchodzi do mainstreamu. Jakub Wittchen / materiały prasowe
Pierwsza bodaj w historii inscenizacji „Dziadów” Mickiewicza próba nadania naszemu narodowemu poematowi uniwersalnego sensu to przedstawienie tyleż zaskakujące, co poruszające, inteligentne i przewrotne.

Pierwsza bodaj w historii inscenizacji „Dziadów” Mickiewicza próba nadania naszemu narodowemu poematowi uniwersalnego sensu to przedstawienie tyleż zaskakujące, co poruszające, inteligentne i przewrotne. Radosławowi Rychcikowi udało się uczynić „Dziady” pieśnią wszystkich, którym kiedykolwiek odmawiano prawa do wolności i godności. Do wileńskiej młodzieży Mickiewicza dołączają amerykańscy niewolnicy. Nadzy, w kajdanach, wspólnie śpiewają pieśń gospel „Zemsta, zemsta na wroga”. (...)

 

Adam Mickiewicz, Dziady, reż. Radosław Rychcik, Teatr Nowy w Poznaniu

Polityka 17.2014 (2955) z dnia 21.04.2014; Afisz. Premiery; s. 95
Oryginalny tytuł tekstu: "Duch Zosi na boisku"
Reklama