Spektakl, obok równie wspaniałej „Pippi Pończoszanki”, wystawionej przez Agnieszkę Glińską w stołecznym Dramatycznym, jest koronnym dowodem na to, że teatr dla dzieci może być mądry, piękny, robiony z rozmachem, pociągający i dla dzieci, i dla dorosłych. Dlatego też oczekiwania wobec kolejnej „dziecięcej” produkcji Cieplaka na narodowej scenie były olbrzymie. „Królowa śniegu” tak wybitnym i porywającym spektaklem jak „Opowiadania” nie jest, ale dzieci (ciut starsze) oglądają ją z zainteresowaniem, a dorośli – z podziwem dla warstwy wizualnej i sprawności machiny teatralnej Narodowego, tych wszystkich zapadni, wysuwających się kolejnych pięter scenografii, uprzęży i wysięgników pozwalających aktorom „latać” nad sceną itd. W „Opowiadaniach” wrażenie robił wpływający na scenę okręt, tu – sanie Królowej Śniegu. A także rzutowane na tył sceny olbrzymie zdjęcia i piękne animacje. Zabawne są kostiumy kwiatów, które prezentują się niczym modele na wybiegu, imponujące jest igloo, przed którym stara Eskimoska gotuje dżem z dorsza. W tej roli (oraz m.in. hodowczyni kwiatów zaczynającej każde zdanie od „A teraz” i ochroniarza) niekwestionowana gwiazda wieczoru – Jerzy Łapiński. Świetna jest też, zresztą jak zwykle, Dominika Kluźniak w roli szukającej zaginionego przyjaciela po całym świecie Gerdy. I Tomasz Sapryk jako wrona... Tylko sama opowieść jakoś nie porywa. Poszczególne sceny trwają długo, przez to spektakl nie ma rytmu, przede wszystkim zaś nie wybrzmiewają w nim głębsze, metafizyczne sensy baśni Andersena.
Hans Christian Andersen, Królowa Śniegu, reż. Piotr Cieplak, Teatr Narodowy w Warszawie