Aktorzy o sobie
Recenzja spektaklu: „Maciej Korbowa i Bellatrix”, reż. Krystian Lupa
Zespół Teatru Żydowskiego w kameralnym spektaklu „Aktorzy żydowscy” zastanawia się, co oznacza być aktorem żydowskim w kraju bez żydowskiej publiczności. W TR Warszawa Rafał Maćkowiak, Adam Woronowicz, Maria Maj i Ewelina Pankowska w inteligentnym i dowcipnym przedstawieniu „Ewelina płacze” poszukują siebie w stosach wypowiedzi na swój temat (niejako na kontrze Stary Teatr w Krakowie w spektaklu „Kwestia techniki” oddał głos... pracownikom technicznym). W rozrastającej się w tym sezonie grupie spektakli wysoce autorefleksyjnych wyróżnia się „Maciej Korbowa i Bellatrix” – próba rekonstrukcji spektaklu dyplomowego studentów krakowskiej PWST pod wodzą Krystiana Lupy, po... 22 latach. Ponad 40-letni wracają do sztuki Witkacego o grupie artystów eksperymentujących z życiem, narkotykami w poszukiwaniu uczuć metafizycznych, nowych form sztuki i swojego w niej miejsca. Trudno tu mówić o aktorstwie – w zawodzie pozostało tylko kilka osób: Radosław Krzyżowski i Małgorzata Maślanka grają w teatrze, Paweł Deląg w filmach. Odgrywanie fragmentów dramatu Witkacego, mieszającego grafomanię z prawdą marzeń o sztuce przez duże S, to dla nich szansa spojrzenia na siebie w młodości i dziś, na półmetku życia. Przymierzają witkacowskie role jak stare kostiumy, z których wyrośli. W ostatniej części już własnymi słowami próbują odpowiedzieć na pytanie, czego oczekiwali po tym spotkaniu po latach. Opowiadają o rozczarowaniach i marzeniach, a z offu towarzyszy im, komentując, Krystian Lupa. Ogląda się te zmagania z mieszanką zmęczenia, zażenowania, fascynacji i wzruszenia.
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Maciej Korbowa i Bellatrix, reż. Krystian Lupa, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatr Imka w Warszawie