Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Teatr

Hamlet roz(s)trojony

Recenzja spektaklu: „Hamlet”, reż. Krzysztof Garbaczewski

Od lewej: Bartosz Bielenia, Iwona Budner i Krzysztof Zawadzki, jako ród królewski Od lewej: Bartosz Bielenia, Iwona Budner i Krzysztof Zawadzki, jako ród królewski Beata Zawrzel / Reporter
Pomysł niezły, ale wykonanie nieznośnie pretensjonalne.

W jednej ze scen Helena Modrzejewska tłumaczy, że nie sposób zrobić jednej spójnej inscenizacji dzieła Szekspira, bo „Hamlet” jest jednocześnie psychologiczny, polityczny i społeczny. Dlatego u Garbaczewskiego Hamletów jest trzech. Najstarszy (Roman Gancarczyk) wygłasza fragmenty z „HamletaMaszyny” Heinera Müllera, najmłodszy (Bartosz Bielenia) czasem bywa też Ofelią, a średni (Krzysztof Zarzecki), wygłaszając grafomańskie kwestie autorstwa Marcina Cecki, próbuje przezwyciężyć melancholię, zarażenie śmiercią i nieumiejętność kochania (które wytyka mu zbuntowana Ofelia Jaśminy Polak). Nad okrągłym basenem zawieszone jest ruchome oko, będące raz lustrem, raz ekranem, na którym oglądamy filmowane we foyer sceny (m.in. rozmowę Hamletów z matką).

Hamlet, według Williama Szekspira, reż. Krzysztof Garbaczewski, Stary Teatr w Krakowie

Polityka 26.2015 (3015) z dnia 23.06.2015; Afisz. Premiery; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Hamlet roz(s)trojony"
Reklama