Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Teatr

Warzywa nas wyzwolą

Recenzja spektaklu: „Wyzwolenie”, reż. Krzysztof Garbaczewski

Robert Wasiewicz jako barman wygłasza swój warzywny monolog. Robert Wasiewicz jako barman wygłasza swój warzywny monolog. Krzysztof Bieliński / materiały prasowe
Pory, selery, buraki czy kapusta w kontekście wielkich słów o narodzie i artyście działają naprawdę odświeżająco.

Premiera „Wyzwolenia” w Studio odbyła się krótko po pokazach słynnej na cały kraj „Klątwy” w reż. Olivera Frljicia i wielu zastanawiało się, czy Krzysztof Garbaczewski swoim odczytaniem Wyspiańskiego będzie rywalizował z Chorwatem. Szczęśliwie poszedł inną drogą, co nie znaczy, że jego „Wyzwolenie”, trzymające się generalnie oryginalnego tekstu, nie jest wyzwaniem. Największe stanowi około 50-minutowy monolog Anny Paruszyńskiej – postać o wyglądzie nastolatki, w podpiętych do laptopa słuchawkach, wygłasza w manierze wiecowej słowa Konrada ze scen z Maskami. To dialog z romantycznymi mitami, Polską Chrystusową, ale też dowód na to, jak są silne i zaraźliwe: polska krew, naród, apoteoza figury samotnego lidera, artysty, wszechwiedzącego, pełnego pychy, autorytarnego.

Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie, reż. Krzysztof Garbaczewski, Studio Teatrgaleria w Warszawie

Polityka 12.2017 (3103) z dnia 21.03.2017; Afisz. Premiery; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Warzywa nas wyzwolą"
Reklama