Teatr

Niezborny sen Melizandy

Recenzja spektaklu: „Peleas i Melizanda”, reż. Katie Mitchell

Reżyserka Katie Mitchell osadziła operę Debussy’ego w poetyce snu. Reżyserka Katie Mitchell osadziła operę Debussy’ego w poetyce snu. Krzysztof Bieliński / materiały prasowe
Brytyjska reżyserka teatralna i operowa, która przygotowała spektakl w koprodukcji Opery Narodowej z Festiwalem w Aix-en-Provence, zmieniła treść opery Debussy’ego opartej na symbolistycznym dramacie Maeterlincka.

Brytyjska reżyserka teatralna i operowa, która przygotowała spektakl w koprodukcji Opery Narodowej z Festiwalem w Aix-en-Provence, zmieniła treść opery Debussy’ego opartej na symbolistycznym dramacie Maeterlincka. Zamiast opowieści o tajemniczej kobiecie znalezionej w lesie przez starszego mężczyznę, którego poślubia, a potem zakochuje się z wzajemnością w jego młodszym bracie, oglądamy sen tytułowej Melizandy. A jako że sny bywają bez sensu, mamy się nie dziwić, gdy wydarzenia na scenie mają niewiele wspólnego z tekstem.

Claude Debussy, Peleas i Melizanda, reż. Katie Mitchell, Teatr Wielki-Opera Narodowa w Warszawie

Polityka 5.2018 (3146) z dnia 30.01.2018; Afisz. Premiery; s. 79
Oryginalny tytuł tekstu: "Niezborny sen Melizandy"
Reklama