Teatr

Awanse

Recenzja spektaklu: „Genialna przyjaciółka”, reż. Weronika Szczawińska

Anna Kieca świetna w roli tytuowej (z lewej) i Paulina Wosik. Anna Kieca świetna w roli tytuowej (z lewej) i Paulina Wosik. Krzysztof Kaniewski / Reporter
W scenografii inspirowanej włoskim designem aktorzy – w kostiumach niczym od Versace – przyjmują pozy jak z filmów Felliniego, a dwugodzinny spektakl jest wyciągiem z czterotomowej kobiecej opowieści formacyjnej rozpoczynającej się w neapolitańskiej dzielnicy biedy.

U Ferrante narracja jest prowadzona zamaszyście, z oddechem, u Szczawińskiej rodzajowość ustępuje na rzecz formalizmu i kondensacji. Przez to zwłaszcza wątek feministyczny robi wrażenie katalogu „kobiecych” tematów: naturalna seksualność kontra normy, seks małżeński niemal jak gwałt, zakaz antykoncepcji i przymus macierzyństwa nawet w lewicowej i ateistycznej rodzinie, cena, jaką kobieta płaci za otwarte pisanie o emocjach i seksie itd. Mniej stereotypowo wypada temat awansu społecznego bohaterki, z dołu drabiny poprzez studia i małżeństwo z profesorem na jej szczyt.

Anna Kieca w głównej roli świetnie odgrywa opisaną przez Ferrante mieszankę determinacji, wstydu, zażenowania, potrzeby bycia „bardziej” ustępującej rosnącemu rozczarowaniu, że to tylko tyle, i tlącemu się buntowi. Z wszechobecnym strachem przed upadkiem i powrotem do punktu wyjścia, zmaterializowanym w postaci przyjaciółki Eleny, Lili. „Co to jest plebs?” – to natrętnie zadawane pytanie otwiera spektakl. „Plebs to ten, kto jest nikim i zrobi wszystko, żeby stać się kimś. Przez to staje się zupełnie niewiarygodny”. Elita zaś to traktowanie spraw świata jak własnych. I na odwrót, dowodzą Ferrante i Szczawińska.

Genialna przyjaciółka, według powieści Eleny Ferrante, reż. Weronika Szczawińska, Wrocławski Teatr Współczesny

Polityka 10.2018 (3151) z dnia 06.03.2018; Afisz. Premiery; s. 69
Oryginalny tytuł tekstu: "Awanse"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną