Teatr

Ramotka z wydźwiękiem

Recenzja spektaklu: „Czarownice z Eastwick”, reż. Jacek Mikołajczyk

Czarownice z Eastwick, od lewej: Paulina Grochowska, Olga Szomańska i Barbara Melzer. Czarownice z Eastwick, od lewej: Paulina Grochowska, Olga Szomańska i Barbara Melzer. Tomasz Urbanek / East News
Jakkolwiek realizatorzy i aktorzy by się starali, to swoim zapałem nie powiększą ciasnej sceny przy Litewskiej, która każdy musical skazuje na wersję „bieda”, „à la” czy „prawie”.

Powieść Johna Updike’a z 1984 r. o strasznej amerykańskiej prowincji rządzonej przez tamtejszą wersję pani Dulskiej, w której duszą się trzy artystyczne kobiece dusze, aż niechcący wywołują sobie diabła erotomana, została zekranizowana w 1987 r. w gwiazdorskiej obsadzie (Cher, Michelle Pfeiffer, Susan Sarandon i demoniczny Jack Nicholson). W 2000 r. powstała wersja musicalowa. 18 lat później zainaugurował nią swoją dyrekcję w Syrenie Jacek Mikołajczyk, który wygrał dyrektorski konkurs właśnie koncepcją przestawienia tego teatru na tory musicalowe. Wyszło tak sobie. 

John Dempsey, Dana P. Rowe, Czarownice z Eastwick, reż. Jacek Mikołajczyk, Teatr Syrena w Warszawie

Polityka 11.2018 (3152) z dnia 13.03.2018; Afisz. Premiery; s. 71
Oryginalny tytuł tekstu: "Ramotka z wydźwiękiem"
Reklama