Miało to być wydarzenie tegorocznej wiosny, a stało się wydarzeniem jesieni. Co więcej, okoliczności sprawiły, że w pierwszych dwóch spektaklach mógł zaśpiewać tytułową rolę wspaniały Piotr Beczała, który wykonywał ją w różnych teatrach świata, a przed samą pandemią przygotowywał się do premiery w nowojorskiej Metropolitan Opera (niestety, nie doszła do skutku). Realizacja Willy’ego Deckera była mu dobrze znana, przeszła bowiem już przez wiele scen europejskich, a nasz tenor wystąpił w niej we Frankfurcie i Barcelonie. To przedstawienie niezwykle malarskie, przeciwstawiające szaroniebieskie, klaustrofobiczne wnętrze domu żółtemu, słonecznemu obszarowi na zewnątrz (pod koniec zmieniającemu się w biel śniegu – ma to być Boże Narodzenie, ale też zapowiedź tragedii).
Jules Massenet, Werther, reż. Willy Decker, Teatr Wielki – Opera Narodowa