O przedstawieniu, na którym spędziło się w maseczce, w ciasnej sali ponad trzy i pół godziny, naprawdę chciałoby się napisać coś dobrego. Już choćby tylko z szacunku dla siebie, swojego zdrowia, czasu, życia... Jednak twórcy nie wyciągają do widza pomocnej dłoni, spektakl jest do bólu pretensjonalny i męczący, i to konsekwentnie, na każdym, bez wyjątku, poziomie. Od pełnej powtórzeń adaptacji i pozbawionej dramaturgii reżyserii, która, chyba w ramach „teatralności”, każe nam oglądać wracające jak refren sceny powolnego przesuwania przez bohaterów elementów scenografii w rytm dudniącej muzyki. Po tęże ogłuszającą muzykę i słabe aktorstwo, które tylko podbija braki reżyserskie.
Amos Oz, Judasz, reż. Adam Sajnuk, Teatr WARSawy (w Studio Teatrgaleria w Warszawie)