Farsa policyjna
Recenzja spektaklu: „Przypadkowa śmierć anarchisty”, reż. Michał Zadara
„Przypadkowa śmierć anarchisty” to idealna sztuka na powyborczy, przejściowy czas, gdy zmienia się władza, i ci, którzy ślepo służyli poprzedniej, łamiąc prawo i zasady moralności, teraz nerwowo szukają sposobów na ocalenie przed rozliczeniem. Na przykład polska policja, tak ochoczo za rządów PiS spisująca, zamykająca, pryskająca gazem łzawiącym, szarpiąca i pałująca „lewactwo”, z naciskiem na kobiety i osoby LGBT+, manifestujące w obronie zabieranych im praw. Sztuka noblisty Dario Fo odnosi się do prawdziwej historii: w 1969 r. włoski anarchista Giuseppe Pinelli został aresztowany w związku z zamachem bombowym, brutalne przesłuchanie zakończyło się wyrzuceniem go przez okno, co zakwalifikowano jako samobójstwo. Ma formę swoistej farsy, bo autor, wiedząc z doświadczenia, że w reżimie normalny człowiek nie ma szans na sprawiedliwość, w roli demaskatora nielegalnych działań policji obsadził „wariata” – mitomana, jokera. Michał Zadara akcję przenosi z ziemi włoskiej do Polski: komendant policji (Grzegorz Falkowski) obnosi się z granatnikiem, główne role przypadają kobietom: śledztwo w sprawie zamordowanej „anarchistki” prowadzi wariatka/prokuratorka (Barbara Wysocka), a swoje 5 minut na scenie ma także pewna dziennikarka „Gazety Wyborczej” (Karina Seweryn).
Dario Fo, Przypadkowa śmierć anarchisty, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie