Teatr

Polska, Kościół i Ukraina

Recenzja spektaklu: „Czerwone i czarne”, reż. Bartosz Szydłowski

„Czerwone i czarne”, reż. Bartosz Szydłowski „Czerwone i czarne”, reż. Bartosz Szydłowski Dawid Ścigalski
Podstawową zasadą organizującą tę dwugodzinną adaptację monumentalnej powieści Stendhala z 1830 r. – jako panoramy społecznego, politycznego i geopolitycznego zepsucia – jest opowiedzenie tragicznych losów Juliana Sorela poprzez serię przesłuchań.

Podstawową zasadą organizującą tę dwugodzinną adaptację monumentalnej powieści Stendhala z 1830 r. – jako panoramy społecznego, politycznego i geopolitycznego zepsucia – jest opowiedzenie tragicznych losów Juliana Sorela poprzez serię przesłuchań. Para śledczych, niczym z komisji sejmowej, przepytuje kolejnych protektorów kariery chłopaka z prowincji, który uwierzył w szansę awansu społecznego, a oni – księża, biskup, powiązani z nimi urzędnicy, żona jednego z nich i córka drugiego, które miały z nim romanse – bez wstydu odmawiają wzięcia odpowiedzialności za swoje decyzje i czyny; śledczy są bezradni.

Czerwone i czarne, na podstawie Stendhala, reż. Bartosz Szydłowski, Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatr im. Słowackiego w Krakowie

Polityka 20.2025 (3514) z dnia 13.05.2025; Afisz. Premiery; s. 81
Oryginalny tytuł tekstu: "Polska, Kościół i Ukraina"
Reklama