Wreszcie spektakl w Operze Narodowej, z którego nie wychodzimy z poczuciem niesmaku. Znany niemiecki reżyser Harry Kupfer pokazał tu co prawda zmodyfikowaną wersję spektaklu „Opowieści Hoffmanna” Offenbacha, jaki wystawił 13 lat temu w berlińskiej Komische Oper – wciąż jesteśmy skazani na kopie, nie na oryginały – jednak kontrast z poprzednimi tutejszymi premierami jest znaczący.
Inscenizacja jest typowa dla niemieckich teatrów – panowie w garniturach, wnętrze jak z loftu, ogromne rekwizyty jeżdżące (trochę czasem bez umiaru) przez całą scenę, wszystko to widywaliśmy wcześniej na tej scenie w realizacjach Trelińskiego czy Warlikowskiego. Tu jednak nie ma wielkich odstępstw od akcji (nie licząc wydatnych skrótów), rzecz nie dzieje się w domu wariatów, w domu publicznym ani w biurze, nie ma seksu ani przemocy. Po prostu opowiedziana jest treść, w tym wydaniu nawet nie bardzo skomplikowana. Nie zawodzą raczej soliści, zwłaszcza Georgia Jarman w roli Olimpii, Giulietty i Antonii; dla Richarda Troxella partia tytułowa jest bardzo forsowna, co się słyszy.
Wśród polskich solistów zwraca uwagę świetny Artur Ruciński (Muza, Nicklausse) i Paweł Wunder w kilku charakterystycznych rolach. Minusem jest orkiestra, prowadzona przez Tomasza Bugaja bez wdzięku i nerwu, tak potrzebnych tej muzyce.