Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Teatr

Anioł z gołą panią

Recenzja spektaklu: "Ludzie i anioły", reż. Wojciech Adamczyk

Sztuce 'Ludzie i anioły', zdecydowanie bliżej do kabaretu niż teatru.

Wiktor Szenderowicz jest rosyjskim satyrykiem, co tłumaczy, dlaczego jego sztuce „Ludzie i anioły”, wystawionej przez Wojciecha Adamczyka w warszawskim Teatrze Współczesnym, zdecydowanie bliżej do kabaretu niż teatru. Rozdęty do dwóch godzin skecz zasadza się na niezbyt świeżym pomyśle (znacznie ciekawiej rozwiniętym choćby przez Woody’ego Allena) pt. przychodzi śmierć do faceta, który wcale nie ma ochoty umierać.

W wersji Szenderowicza niedoszły denat jest moskiewskim cwaniaczkiem, który niejedno ma na sumieniu, ale w ogóle to swój chłop (rutynowo grany przez rutynowo w takich rolach obsadzanego Sławomira Orzechowskiego), zaś śmierć anonsuje anioł-służbista, jak się wkrótce okaże – wcale nie taki anielski (kopiujący swoją nagradzaną rolę porucznika milicji z „Udając ofiarę” braci Presniakowów Andrzej Zieliński). Para aktorów w typowych dla siebie rolach prowadzi nudnawe dysputy przy wtórze mocnego alkoholu i słabych żartów (m.in. z biurokracji w niebie). A poziom inwencji reżyserskiej Wojciecha Adamczyka może symbolizować noszony w jednej ze scen przez skacowanego anioła fartuch z gołą panią.

 

Polityka 17.2009 (2702) z dnia 25.04.2009; Kultura; s. 55
Oryginalny tytuł tekstu: "Anioł z gołą panią"
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną