Gdy w 2002 r. wręczaliśmy Paszport POLITYKI 28-letniemu wówczas Marcinowi Maciejowskiemu, nie mogliśmy przypuszczać, że osiem lat później artysta otwierał będzie swą dużą, monograficzną wystawę w jednym spośród dwóch najważniejszych muzeów w kraju. Tak oto błyskawicznie przechodzi się z kategorii młody zdolny do kategorii klasyk. Maciejowski jako malarz da się lubić. Realistyczna, lekko prymitywizująca komiksowa forma, czytelna treść, wyraziste przesłania, sporo humoru, często podszytego ironią. Sporo w jego malarstwie zapożyczeń z prasowej ilustracji, Internetu, filmowych kadrów.
Mimo że artysta to jeszcze młody, wystawę przygotowano mu okazałą. Ponad setka prac ściągniętych z licznych kolekcji polskich i zagranicznych, pogrupowanych w kilka tematycznych, niekiedy zaskakujących grup: wizerunek kobiety, obserwacja otaczającego świata, fenomen kopiowania obrazów, autokreacja itd. Pełne spektrum: od prac dawniejszych i dobrze znanych, po najnowsze, przygotowane specjalnie na tę okazję, na których jeszcze chyba nie do końca wyschła farba. Przyjemne w oglądaniu malarstwo zaprezentowano w oryginalnej scenografii: w salach muzealnych widz ma wrażenie, że wędruje po sztucznym mieście, w którym prace Maciejowskiego odnajduje na placach, w pasażach, uliczkach i zaułkach.
Tak jest. Marcin Maciejowski, Muzeum Narodowe w Krakowie, czynna do 23 maja