Gdyby stworzyć listę najbardziej niedocenionych pośmiertnie polskich artystów XX w., Stefan Krygier zapewne znalazłby się w czołówce. A przecież za życia był jednym z najwybitniejszych uczniów i kontynuatorów malarskiej szkoły Władysława Strzemińskiego, jednym z czołowych przedstawicieli łódzkiego środowiska artystycznego, twórcą oryginalnych i konsekwentnie rozwijanych koncepcji artystycznych „kondensacji formy” i „malarstwa symultanicznego”. Pozostawił niezwykle bogaty i intrygujący dorobek, zarówno malarski, jak i rzeźbiarski.
Jako architekt wnosił do sztuki intelektualną dyscyplinę i zmysł analityczny. Jako artysta – wrażliwość i poleganie na intuicji. Z tego połączenia zrodziła się sztuka różnorodna. Z jednej strony surowe, abstrakcyjne obrazy geometryczne. Z drugiej – pulsujące dziwną energią biomorficzne formy przestrzenne. Ale i – najbardziej kojarzące się z jego osobą – wspomniane obrazy symultaniczne, łączące rygor konstruktywizmu z bogactwem kształtów i kolorów tradycyjnego malarstwa figuratywnego. To sztuka zarówno do podziwiania przez laików, jak i do kontemplowania przez smakoszy. Przypomniana w formie retrospektywy całego dorobku na rok przed 15 rocznicą śmierci artysty. Za co łódzkiej galerii należą się duże brawa.
Stefan Krygier 1923–1997, Atlas Sztuki, Łódź, wystawa czynna do 16 października