Okazuje się, że ich okazałe acz nowobogackie rezydencje z punktu widzenia samej architektury nie mają szans na jakiekolwiek (poza tabloidowym) uznanie. A na wystawie pokazano blisko sto willi naprawdę pięknych. Od XVII-wiecznych (proj. Augustyna Locciego dla króla Jana III) po powstałe dosłownie w ostatnich dwu latach. Od pałacyków po skromne domki jednorodzinne. Z przepiękną reprezentacją przedwojennego modernizmu (Brukalscy, Pniewski) oraz zaskakująco ciekawymi realizacjami ostatnich dwu dekad (m.in. KWK Promes, HS99, Stiasny). Szczerze mówiąc, Polska nigdy nie była krajem, który wyróżniałby się awangardową architekturą i w którym zamożni ludzie byliby skłonni do mieszkaniowych eksperymentów. Zawsze woleliśmy bezpieczną tradycję, zapatrzeni w szlachecki, dworkowy wzór. Tak nam zresztą zostało do dziś. Dlatego tym bardziej należy wskazywać przykłady dobre, które przeciwstawiały się banalnemu gustowi.
Wybór na wystawie jest ciekawy, choć – jak każdy wybór – budzi wątpliwości. Wspomnę o trzech najbardziej dotkliwych dla mnie brakach. Pierwszy to powojenna modernistyczna willa w Tarnowie przy ul. Chopina. Brak tym bardziej dojmujący, że lata 1945–90 były jedną wielką architektoniczną pustynią, a ciekawe wille można policzyć na palcach jednej ręki. Po drugie, niezwykły dom-tężnia Bogdana Kulczyńskiego w Józefowie pod Warszawą. I po trzecie, najwęższy dom świata stworzony dla pisarza Kereta przez Kubę Szczęsnego. Ktoś powie, że to nie willa. Metrażowo to rzeczywiście schowek, ale duchowo – najprawdziwsza rezydencja.
Słynne wille Polski, Muzeum Architektury we Wrocławiu, wystawa czynna do 5 maja 2013 r.