Habemus Peiper
Recenzja wystawy: „Papież Awangardy. Tadeusz Peiper w Hiszpanii, Polsce, Europie”
Za przydługim tytułem, którego część pierwsza brzmi intrygująco, a druga zniechęcająco, kryje się wystawa ważna, bo opowiadająca o złotych latach polskiej awangardy. Narrację postanowiono zbudować wokół postaci Tadeusza Peipera, twórcy czasopisma „Zwrotnica” i bodaj najważniejszego ideologa nowych nurtów w kulturze pierwszych dekad XX w. Awangardowe ostrogi zdobywał w Madrycie, by następnie przeszczepiać je na rodzimy grunt. Wprawdzie sam bohater wystawy nie malował ani nie rzeźbił, ale z powodzeniem czynili to ci, którzy go otaczali. Ekspozycja gromadzi więc dzieła (ponad 270 eksponatów!) zarówno twórców, którzy inspirowali Peipera, i tych, których on inspirował, a zwłaszcza wszystkich, z którymi kooperował. Opowieść poprowadzona jest chronologicznie mniej więcej do lat 30. XX w. Kurator wystawy Piotr Rypson zrobił wiele, by nadać ekspozycji rozmach i wysoką artystyczną jakość. Dzięki temu oglądać można prace takich tuzów awangardy, jak Kazimierz Malewicz, Fernand Léger, Juan Gris, Sonia i Robert Delaunay, nie mówiąc o całej rodzimej czołówce rewolucjonistów sztuki.
Peiper żył do 1969 r., ale po drugiej wojnie światowej ustąpił innym miejsca w pierwszej linii burzycieli starych porządków. Zdziwaczał, trawiły go mania prześladowcza i liczne choroby, żył głównie dzięki państwowemu wsparciu. Jawił się, według słów Anny Kamieńskiej, jak „odtrącony prorok”. Ale swoje zdążył już wywieszczyć wcześniej. Nie przepadam za lansowaną przez niego sztuką racjonalną i konstruktywistyczną, ale nie mogę nie napisać: tę wystawę należy obejrzeć.
Papież Awangardy. Tadeusz Peiper w Hiszpanii, Polsce, Europie, Muzeum Narodowe w Warszawie, wystawa czynna do 6 września