W pewnym hotelu na podstawie obrazu van Gogha zrekonstruowano pieczołowicie pokój, który artysta zajmował, mieszkając w Arles. Do wynajęcia za kilkadziesiąt dolarów. Zabawny komercyjny trick. Ale mam pewien problem z pokazywaniem w zacnym Muzeum Sztuki w Łodzi zrekonstruowanego paryskiego salonu Gertrudy Stein. Najpierw zwiedzać go było można w Nowym Jorku, a od trzech lat – jako klasyczny blockbuster – wędruje po świecie. Tak, wiem, że salon istniał przez 30 lat (1904–34) i trudno wyobrazić sobie bez niego historię początków malarstwa nowoczesnego i karier Cézanne’a, Picassa czy Matisse’a. Rozumiem i to, że źródła łódzkiej placówki nieodłącznie wiążą się z narodzinami awangardy, więc jest poniekąd uzasadnienie dla wyboru miejsca.
Salon de Fleurus, Muzeum Sztuki ms1, Łódź, ekspozycja czynna do 15 maja