Ewa Kuryluk od 35 lat mieszka za granicą, ale często bywa w Polsce, pokazując swoje dzieła tu i ówdzie na wystawach. Teraz jednak szykuje się pod Wawelem prawdziwy festiwal jej twórczości. W Galerii Artemis zaprezentowane zostaną prace na papierze z najwcześniejszego okresu twórczości, czyli lat 1959–75. Kuryluk nazywała je człekopejzażami, bo silnie splatały człowieka z naturą i przyrodą w jedną organiczną całość, czasami bliższą idylli, czasami – traumatycznym wizjom. Natomiast w Muzeum Narodowym – 50 prac olejnych z okresu późniejszego (1967–78), dojrzalszych, z tak charakterystycznymi dla artystki licznymi wątkami autobiograficznymi. Stylistycznie oscylujących między hiperrealizmem a nową figuracją. Tematycznie silnie osadzonych w codziennym życiu, ale też niepozbawionych lekko bajkowego klimatu, nawet jeśli opowiadały o rzeczach trudnych i przykrych. To pierwsza w kraju retrospektywa artystki (przy okazji także wyśmienitej eseistki, pisarki i poetki) z tamtych czasów. Zabraknie natomiast na wystawie dzieł, z których jest najbardziej znana, malowanych od końca lat 70. na swobodnie kształtowanych białych materiałach, realistycznych, głównie kobiecych wizerunków.
Ewa Kuryluk, Nie śnij o miłości, Muzeum Narodowe w Krakowie, wystawa czynna do 14 sierpnia, Człekopejzaż, Galeria Sztuki Artemis, Kraków, wystawa czynna do 11 czerwca