Ślad dinozaura
Recenzja wystawy: „Szkło. Metal. Detal. Architektura Gdyni w szczegółach”
Stare chińskie przysłowie głosi, że „w każdej kropli deszczu przegląda się ocean”. I ta wystawa jest świetną egzemplifikacją tej myśli. Mamy tu bowiem opowieść o słynnej gdyńskiej architekturze przedwojennego modernizmu, tyle że… bez architektury modernizmu. Jest może kilka zdjęć, jakiś model kamienicy. To narracja toczona za pomocą drobiazgów: płytek ceramicznych, klamek, stolarki, armatur, ułamków tynku, fragmentów balustrad itd. Słowem tego, co udało się uratować przy kolejnych „modernizacjach” i remontach. Oczywiście te ślady przeszłości często są piękne same w sobie, ujmują – tak charakterystyczną dla tego stylu – prostotą i elegancją, perfekcją wykonania. Wystawa zmusza do uruchamiania wyobraźni, do kojarzenia, syntezy. Trzeba się pochylić, uważnie przyjrzeć, wyobrazić sobie, jak ów szczegół mógł wyglądać w szerszym kontekście. Widz musi być trochę jak paleontolog, który z kilku skamieniałości musi odtworzyć wygląd dinozaura. Czy twórcy wystawy nie zawiesili zatem poprzeczki zbyt wysoko? Wszak skupienie to nie jest stan typowy dla percepcji współczesnej kultury. A tu potrzeba czasu, pewnego wysiłku, choć kto podda się opowieści toczonej trochę w poetyce zen, odnajdzie w tym przyjemność.
Szkło. Metal. Detal. Architektura Gdyni w szczegółach, Dom Braci Jabłkowskich, Warszawa, do 3 maja