Powszechny ból głowy dyrektorów muzeów bierze się ze świadomości, że przetrzymują w magazynach wiele wspaniałych eksponatów, które warto byłoby pokazać publiczności, ale nie pozwalają na to warunki wystawiennicze. Dyrektor Piotr Oszczanowski na 70-lecie podległej mu placówki postanowił zafundować sobie kurację przeciwbólową, a równocześnie wywołać prawdziwy zawrót głowy u zwiedzających. A to za sprawą 1200 obiektów, które w ramach nowej wystawy stałej trafiły do sal ekspozycyjnych. Nowa propozycja przypomina trochę konwencję dawnej Kunstkamery; mniej tu chodzi o tropy edukacyjne, naukowe czy interpretacyjne, a bardziej o wywołanie zachwytu czy zadziwienia. Sztuka Dalekiego Wschodu sąsiaduje więc z dawnym rzemiosłem oraz współczesnym szkłem i ceramiką. Jest broń, meble, stroje, zabawki, globusy, wazony i całe mnóstwo innych rzeczy. Co je łączy? Tytuł. Dzięki myślnikowi rozumiany jednak jako tworzenie cudeniek, a nie rzeczy niemożliwych. I choć klasycznie pojmowanej sztuki jest tu niewiele, to w pewnym sensie wszystko jest sztuką. Dzięki maestrii wykonania, bogactwu form, precyzji łączonej z wyobraźnią. Jest i kilka rarytasów na skalę światową, jak japońska szkatułka na przybory do kaligrafii (jedna z trzech tego typu na świecie) czy niezwykła XVIII-wieczna tkanina patchworkowa z biblijną Historią Zbawienia. Przygotowano zatem ekspozycję, która na pewno nie znudzi, choć uważnego widza może prawdziwie zmęczyć.
Cudo-Twórcy, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, wystawa stała