Miał cztery żony, z czego pierwszą o 13 lat starszą, a ostatnią o 31 lat młodszą. Arystokrata, sportowiec (bokser i cyklista, a nawet skoczek narciarski) przyjaźnił się z wielkimi postaciami sztuki, kręcił filmy, podróżował, ale nade wszystko rzeźbił. I to na tyle dobrze, że uważany jest za jednego z najważniejszych polskich artystów dłuta XX w. W 2019 r. Ministerstwu Kultury udało się zakupić we Francji 91 jego rzeźb, które teraz, wraz z fotografiami, filmami, rękopisami, listami i pamiątkami, oglądać można w stolicy. Twórcy wystawy zdecydowali się na klasyczną chronologiczną narrację, dzieląc życie artysty na siedem części odpowiadających najważniejszym etapom jego życia. Od dzieciństwa i młodości w majątku rodzinnym Jabłoń, przez burzliwe lata aktywności zawodowej w Zakopanem, Paryżu i Brazylii, po ostatnie lata spędzone w miejscowości Saint-Clar-de-Rivière nieopodal Tuluzy. Zamoyski eksperymentował z różnymi stylami, pilnie obserwował i absorbował awangardowe nowinki. Tworzył w duchu formizmu, ekspresjonizmu, futuryzmu, kubizmu, ale też realizmu. W brązie, drewnie, ale głównie w marmurze i granicie, do czego nawiązuje tytuł wystawy. Akty, popiersia, ale też dzieła o tematyce religijnej. Był ceniony za życia, ale i dziś jego sztuka dostarcza nie tylko historycznych skojarzeń, ale całkiem współczesnych emocji. Zmarł podobno przy pracy, z dłutem w ręku. Jeżeli śmierć może być piękna, to ta z pewnością taka była, utrwalając jego artystyczną legendę.
August Zamoyski. Myśleć w kamieniu, Muzeum Literatury w Warszawie, do 17 maja 2020 r.