Inna bajka
Recenzja wystawy: „Opowieści okrutne, Aleksandra Waliszewska i symbolizm”
Bohaterka wystawy jest nie tylko znaną malarką, ale – rzec by można – artystyczną celebrytką, co w sztuce zdarza się raczej rzadko. Na Instagramie jej poczynania śledzi 117 tys. osób. Aż dziw bierze, że Waliszewska nie miała dotychczas porządnej monograficznej prezentacji, choć aktywna i ceniona jest już od blisko dwu dekad. Na szczęście tę lukę z nawiązką nadrobiła obecna ekspozycja. Przygotowana ze starannością i rozmachem, do jakich MSN przyzwyczaiło swoich bywalców.
Ciekawe, że kuratorki wystawy nie ograniczyły się do zaprezentowania dorobku artystki, ale postanowiły nadać mu historyczny kontekst. Z rozlicznych inspiracji, fascynacji i odniesień, jakich doszukać się można w twórczości Waliszewskiej, a rozciągniętych od średniowiecza po surrealizm, wybrały jeden: symbolizm przełomu XIX i XX w. w sztuce polskiej i wschodnioeuropejskiej. Interpretacyjną jakość to nieco spłyca, ale jest bez wątpienia ciekawe i atrakcyjne. Oto bowiem bajkowo-oniryczne uniwersum artystki zamieszkane przez koty, tajemnicze kobiety, wampiry, a reprezentowane 130 dziełami, zostało wzbogacone o kolejne 80 prac ze świata wyobraźni zarówno naszych wielkich symbolistów, jak Biegas, Wojtkiewicz czy Okuń, jak i pieczołowicie wyszperanych twórców z Czech, Litwy, Łotwy czy Estonii. Metafora goni tu metaforę, śmierć splata się z erotyką, młodość nieoczekiwanie przechodzi w starość. Jednych widzów te wizje chwycą za serce, dla innych będą intelektualnym wyzwaniem. O obojętnych będzie raczej trudno.
Opowieści okrutne, Aleksandra Waliszewska i symbolizm, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, do 2 października