1. Bill Viola w Zachęcie. Klasyka sztuki wideo. Wystawa, której nie powstydziłoby się żadne muzeum na świecie. Dowód na to, że sztuka współczesna wcale nie musi być hermetyczna i trudno zrozumiała.
2. Rozstrzygnięcie konkursu architektonicznego na budynek Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie. Miejmy nadzieję, że teraz będzie już z górki i pierwsza od półwiecza tego typu placówka wreszcie w Polsce powstanie.
3. Muzeum Narodowe w Krakowie. Cóż to był za rok! Przeniesienie całej kolekcji z Sukiennic do Zamku Królewskiego w Niepołomicach, później otwarcie galerii dawnej polskiej sztuki w pałacu biskupa Erazma Ciołka (genialna aranżacja ekspozycji), a na koniec zaskakująca wystawa poświęcona Wyspiańskiemu. A podobno w Krakowie nic się nie da zrobić.
4. Katarzyna Kozyra w BWA Awangarda we Wrocławiu. Finał przedsięwzięcia realizowanego przez artystkę od 2003 r., a zatytułowanego „W sztuce marzenia stają się rzeczywistością". Piękny przykład wytrwałości, konsekwencji i niezwykłej wizji.
5. „Drżące ciała" pod red. Artura Żmijewskiego. Od wielu lat żadna książka poświęcona polskiej sztuce nie wzbudziła tak ożywionej dyskusji.
6. „Dotleniacz" Joanny Rajkowskiej. Kolejny, po Palmie w Alejach Jerozolimskich, projekt artystki: przyjazny ludziom, a równocześnie skłaniający do wielu ważnych refleksji.
7. „Złoty wiek malarstwa flamandzkiego" (Muzeum Narodowe w Warszawie). Zapowiadana jako wydarzenie muzealne roku. Cóż, takie wydarzenie, jakie możliwości. Ale jak na polskie warunki na pewno zasługuje na docenienie.