Twoja „Polityka”. Jest nam po drodze. Każdego dnia.

Pierwszy miesiąc tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Wystawy

Fotografie reżyserowane

Carlos Saura, Fotografie, Królikarnia, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie, wystawa czynna do 18 maja br.

Ciekawe, że filmowi reżyserzy często flirtują ze sztukami pięknymi. Wielu maluje obrazy, inni namiętnie fotografują. Do tych ostatnich należy Carlos Saura, twórca legendarnego obrazu „Nakarmić kruki”, ale też kilku genialnych filmów muzycznych (m.in. „Carmen”, „Flamenco”, „Krwawe gody”, „Tango”). Co ciekawe, właśnie od fotografii rozpoczął Saura swą przygodę ze sztuką. Mając zaledwie 18 lat pracował jako zawodowy fotograf, a już rok później doczekał się indywidualnej wystawy swych prac w Królewskim Towarzystwie Fotograficznym w Madrycie. Ostatecznie poświęcił się filmowi, ale robienia zdjęć nigdy nie zarzucił. I bardzo dobrze, ponieważ wychodziło mu to nie gorzej niż dowodzenie na filmowym planie. Można się o tym przekonać na wystawie w stołecznej Królikarni.

Na wystawę wybrano 99 zdjęć zrobionych przez Saurę. Powstawały na przestrzeni ponad 40 lat. Pochodzą z trzech cyklów: „Hiszpania lat 50.”, „El Rastro” (to słynny madrycki targ staroci) oraz „Flamenco” (zdjęcia z planów muzycznych filmów), uzupełnione kilkoma portretami, m.in. Antonio Saury, brata autora i wybitnego malarza, czy legendarnego reżysera Luisa Buñuela. Wszystkie zebrane fotografie mają tę samą nutę wrażliwości, którą odnajdujemy w filmach Saury. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadły jednak małomiasteczkowe pejzaże i obyczajowe scenki Hiszpanii sprzed pół wieku. Oddają tę cudowną atmosferę, którą jeszcze dziś czasami można odnaleźć w najbardziej odległych zakątkach kraju.
 

Carlos Saura, Fotografie, Królikarnia, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie, wystawa czynna do 18 maja br. 

 

Reklama

Czytaj także

Kultura

Znachor 3.0. Potrzebowaliśmy nowej wersji tego hitu wszech czasów

W ponurych czasach potrzebujemy pozytywnych opowieści, tłumaczą twórcy nowej ekranizacji „Znachora”, polskiego melodramatu wszech czasów, przywołując dwie poprzednie, z 1937 i 1982 r. Efekt jest bezpretensjonalny i wzrusza.

Aneta Kyzioł
26.09.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną