Krzysztof Gierałtowski tworzy fotograficzne portrety ludzi rekordowo długo, bo od lat 60. XX w., bez wytchnienia i z godną podziwu konsekwencją. Głównie ludzi kultury, ale też sportowców, polityków, uczonych. Były czasy, że artystyczny konterfekt w wykonaniu mistrza był świadectwem przynależności do intelektualnej elity kraju (słynny cykl zdjęć na plakaty Pagartu). Z czasem Gierałtowski zaczął ustawiać przed obiektywem także gwiazdy kultury masowej, biznesmenów, dziennikarzy, a nawet tzw. zwykłych ludzi.
Będącą jego znakiem firmowym fotografię czarno-białą zaczęła też wypierać fotografia kolorowa, często wsparta elementami komputerowej obróbki. Ale mimo tego unowocześnienia warsztatu głównym atutem jego prac pozostało to, co niegdyś zapewniło mu szalone powodzenie: zaskakujące plany, nieoczekiwane atrybuty, zaskakujące aranżacje, wyrazista, ale nienachalna symbolika, poczucie humoru, często liryka, niekiedy ironia.
Najnowsza wystawa to okazja do zapoznania się z najciekawszymi pracami powstałymi w większości w ostatniej dekadzie. Jest ich blisko 60, niekiedy zaskakujących, zawsze intrygujących. Od Wiesława Ochmana i Czesława Miłosza po Monikę Olejnik, Romana Polko i Magdalenę Cielecką. Ale to także okazja, by wszystkie wystawione prace kupić na specjalnej aukcji zorganizowanej na zakończenie wystawy. Takie czasy.