Grotowski jak gwiazda
Recenzja wystawy: Krzysztof M. Bednarski, "Ku górze - hommage a Jerzy Grotowski"
Rok Grotowskiego się rozkręca. Po ciekawej wystawie w Zachęcie zajrzeć wypada do łódzkiego Atlasu Sztuki. Pokazano w nim bowiem prace artysty mającego z Jerzym Grotowskim relacje szczególne. Poznali się, gdy Krzysztof M. Bednarski jeszcze studiował, zaś Grotowski był już u szczytu sławy. I zżyli na tyle, że młody twórca na wiele lat stał się wyłącznym autorem plakatów do sztuk i parateatralnych działań Grotowskiego oraz adeptem w jego Instytucie Aktora. Później obaj wyemigrowali do Włoch i tam, aż do śmierci reżysera, kontynuowali znajomość. „Duchowa obecność Jerzego w moim życiu była jak gwiazda, która wyznaczała mi kierunek drogi, kiedy po omacku szukałem własnej tożsamości i spełnienia poprzez sztukę” – nostalgicznie wspomina po latach Bednarski.
W Łodzi zobaczyć można dwie, niezwykle ważne w dorobku artysty prace. Pierwsza to instalacja „Thanatos polski” (1984), odwołująca się w tytule do ostatniego spektaklu Teatru Laboratorium, a bezpośrednio poświęcona wszystkim zmarłym członkom zespołu Grotowskiego. Jak pisze sam autor, „stanowi ona preludium do cyklu »Vision and Prayer – według Dylana Thomasa«”, drugiej z prac pokazywanych w Atlasie Sztuki, a powstałej w 1989 r. Już raz oba te dzieła spotkały się ze sobą: w 1996 r., a więc jeszcze za życia Grotowskiego, wystawiono je w historycznej sali Ośrodka Badań Twórczych we Wrocławiu. Teraz jest dobra okazja, by znów obejrzeć je razem.