Nowy prezes Zbigniew Boniek, człowiek obyty nie tylko w świecie futbolu, lecz także biznesu, chce, by PZPN działał jak sprawne przedsiębiorstwo. Zaprowadzanie swoich porządków w centrali zaczął od weryfikacji umów zawartych przez poprzedników, a symbolem otwarcia związku na młodych wykształconych stało się powołanie na stanowisko sekretarza generalnego 33-letniego Macieja Sawickiego, który poświęcił karierę piłkarską na rzecz edukacji i doszedł do wysokiego szczebla menedżerskiego w firmie Dajar – krajowym potentacie sprzętu gospodarstwa domowego.
Kibice bardziej łaskawi
Nowa jakość ma również dotyczyć stosunków z kibicami, co prezes podkreśla na każdym kroku, najwyraźniej wdzięczny za masowe poparcie, wyrażane jeszcze podczas kampanii wyborczej. O dobrych intencjach Bońka kibice mogli się zresztą przekonać już przy okazji towarzyskiego meczu Polska-Urugwaj w Gdańsku – decyzją prezesa ceny biletów obniżono o 20–30 proc. (najtańsze kosztowały 40 zł). Za kadencji Grzegorza Laty ceny wejściówek na mecze z atrakcyjnymi rywalami nie były niższe niż 60 zł.
Porażka reprezentacji wywołała na trybunach gwizdy dezaprobaty, ale kibice powstrzymali się od obowiązkowego do niedawna zaśpiewu „j… PZPN”. Zamilkli też etatowi krytycy związku, na czele z Janem Tomaszewskim, wcześniej rzucający utopijne hasła rozwiązania PZPN i powołania w jego miejsce alternatywnej organizacji.
Wbrew pozorom, im bliżej futbolu na zawodowym poziomie, tym rola PZPN jest mniejsza. Zarządzanie rozgrywkami ligowymi kilka lat temu związek oddał spółkom zewnętrznym, zachowując jednak wpływy poprzez prawo obsady sędziów, przyznawanie klubom licencji, wyznaczanie na mecze delegatów ds. bezpieczeństwa oraz orzekanie w sprawach dyscyplinarnych wobec piłkarzy i trenerów.